Jesienne śniadanie na balkonie i pełnoziarnista kanapka z ricottą i awokado

Albo się starzeję, albo wykształciła mi się większa wrażliwość na przyrodę. Przez ostatnie miesiące zauważyłam, jak ogromny wpływ ma natura na moje samopoczucie. Stąd moja radość, że tegoroczna jesień jest taka urocza! Można dłużej przebywać na zewnątrz.  Nawet krótki spacer, kilka głębszych wdechów w parku pomaga mi zrelaksować się, odsunąć od siebie przykre momenty czy zdarzenia. Wystarczy, że wystawię twarz do słońca i z przymkniętymi oczami poddam się dobroczynnemu działaniu ciepłych promieni słonecznych, a już czuję się lepiej.  Wydaje mi się także, że jak dotąd nie byłam aż tak wrażliwa na to, co mnie otacza. Kiedyś nie przyszłoby mi do głowy fotografować jesiennych drzew, bo po prostu nie zwracałam na nie uwagi. Może śmiało rzec, że byłam ignorantką w tym zakresie. A teraz? Nie tylko coraz bardziej zachwycam się przyrodą, ale potrafię z niej czerpać korzyści dla siebie.

Kilka lat temu odkryłam przyjemność jedzenia na powietrzu. To było jak uwolnienie z klatki –  dla mnie –  osoby uczulonej na mocne, restauracyjne zapachy. Wspólne posiłki w restauracyjnych ogródkach lub w ogrodzie u teściów, w czasie naszych wakacji,  sprawiły, że zaczęłam doceniać to, w jakim miejscu, w jakim otoczeniu jem. Mój mąż zawsze powtarzał, że lepiej jeść i podziwiać morskie fale …  niż nie! I jest to prawda! Pamiętam, jak kiedyś w czasie naszej wyprawy po Hiszpanii, głodni i zmęczeni zatrzymaliśmy się przed zwykłym sklepem spożywczym, bo w czasie sjesty wszystkie restauracje były zamknięte na klucz. Kupiliśmy chrupiącą bagietkę i pasztet z kaczki, do tego napoje. Szukając cienia, dotarliśmy do spokojnego zaułka przy końcu plaży. Usiedliśmy na jedynej w tamtym miejscu ławce na niewielkim skalniaku tuż nad plażą i w ciszy łamaliśmy pieczywo, maczając je w słoiku z wybornym pasztetem. Patrzyliśmy przed siebie, podziwiając spokojną taflę morza, słońce chylące się już ku wodzie i stwierdziliśmy, że to, co proste, jest najlepsze. A takie zwykłe chwile mają w sobie właśnie coś z niezwykłości.

W weekendy wstaję pierwsza. Włączam ekspres, sypię do niego świeże ziarna kawy, przyrządzam śniadanie, na które w tygodniu nie ma czasu lub smaku z racji braku na nie czasu. I, jeżeli pogoda sprzyja, otwieram balkon, a stolik, przy którym zazwyczaj jemy śniadanie w salonie przysuwam bliżej drzwi balkonowych. W piżamie i szlafroku siadam na progu z książką i staram się cieszyć tym momentem. To drobnostka, niby nic, a mnie cieszy i daje radość.

A do przygotowania kanapki potrzeba

Składniki

pajdka chleba pełnoziarnistego (mój miał w sobie ziarna i miód)

2 łyżeczki ricotty

2 łyżeczki ulubionej konfitury (ja wykorzystałam bananowo-aloesową)

1/3 awokado

+ filiżanka pysznej kawy

Wykonanie

Chyba nie muszę tego pisać…

W tygodniu zawsze staram się znaleźć czas na spacer. A każdy spacer to jakaś inspiracja. Dodatkowo dobrze też, aby za każdym razem wybierać inne miejsce.