Listopad też może być piękny!
Uwielbiam czas przed Bożym Narodzeniem. Naprawdę. I nie wiem, jak bardzo chciałabym się “nie dawać” jego przedwczesnej aurze, tak nie potrafię. Jedyne co wypracowałam na przestrzeni lat to to, że już nie ulegam pokusom kupowania świątecznych migotliwych ozdób. Ale ile razy zagrają w radiu świąteczną piosenkę, tak jadąc samochodem, będę śpiewała ją, czując, że humor mi się poprawia. Wiem, to dziecinne, ale z drugiej strony, dlaczego ten czas nie ma właśnie dawać mi takiej radości? Co z tego, że dziecinnej? Przecież właśnie ta dziecinna jest najprawdziwsza…
Już w listopadzie doszukuję się w powietrzu, w listopadowej mgle, w mocno już świątecznych sklepowych wystawach bożonarodzeniowego nastroju. I powoli zaczyna mi się on udzielać… To z tego powodu kupiłam już połowę mikołajkowych upominków, oczywiście zrobiłam to, chcąc uniknąć świątecznej gorączki sklepowej. Moja Madziejka już wyciąga z szafek jakieś świąteczne ozdoby, pyta, kiedy w pokoju stanie choinka, którą będzie mogła …”uzdobić”.
W tym roku dwa listopadowe weekendy udało mi się spędzić w rodzinnym Rzeszowie. Wspólne gotowanie z moją mamą, niedzielne spacery, obiady, snucie planów o mikołajkowych podarkach… Jednej niedzieli chwyciłam aparat i poszłyśmy na spacer blisko mojej dawnej szkoły podstawowej. Kilka chwil na zimnym, ostrym powietrzu wpłynęło na nas wspaniale. Nie tylko zaostrzył się nam apetyt, ale i przybyło energii. Bo jakoś mam tak, że ten przedświąteczny, jeszcze listopadowy klimat dodaje mi świeżego zapału do działania. Tego w kuchni z nowymi przepisami chyba najwięcej! Pamiętam, jak jeszcze przed urodzeniem córki dostałam od męża na mikołajka nowy mikser, a od mamy kilka książek kucharskich. Siedziałam i wertowałam je strona po stronie, jak zaczarowana. Chciałam piec i gotować cały czas. Mikser chodził na okrągło. A mnie wydawało się, że jestem najszczęśliwsza!
W listopadzie starałam się gotować sezonowo – z wykorzystaniem jesiennych warzyw. Postawiłam na moje ulubione potrawy jednogarnkowe, bardzo rozgrzewające – dyniowe curry pełne kaszy i chili con carne.
Z okazji moich listopadowych imienin moja mama upiekła dla mnie tort orzechowo -kawowy, czyli w moich ulubionych smakach.
A to szarlotka mojej mamy – najpyszniejsza szarlotka na świecie!
Jedno z moich listopadowych śniadań.